Uff... it's cooled down today. What a relief! I can start thinking again.
Thank you for the comments on the floor. As I expected its very soft and placing anything on it I need to be careful not to leave indentations. Or hopefully they will add to the ageing of the boards. We'll see.
I spent last days trying to survive the heat, as most of you, I guess. I was also making some fruit preserves for winter. And so I prepared 10 jars of black currant jam, 15 jars of cherry confiture and 18 jars of apple muss! Not in mini. It was all in real life. As you know I have a garden and it's full of fruit trees and bushes. They were all planted by my parents and grandparents years ago and now... it's all mine :) Luckily my family like to eat such things all year round. It was a labour, though...
Yesterday we went to a 5th birthday party. It was such fun. There were some people rented to entertain children and they were awesome. It's always satisfying to see professionals in actions. Just in case you're looking for somebody like this here's their site.
Coming back to minis... I have an order for six ice-coffees and was looking for the appropriate glasses in my mini cabinet. Just took a few photos for fun. I also remember I promised to show you how I made the pavlovas. I will soon because I'm going to make more of them. They sell so well :))) I'll take some work in progress photos then.
Hej! Witam serdecznie tych, którzy ostatnio dołączyli. Mam nadzieję, że się tu nie będziecie nudzić. Chyba zacznę powoli planować następny giveaway - na 300 obserwatorów ;).
Uff, ochłodziło się w końcu. Co za ulga. Znowu można myśleć...
Dziękuję za wszystkie komentarze odnośnie podłogi. Tak jak się obawiałam, jest trudna w użytkowaniu. Muszę uważać, bo wszystko zostawia na niej mikroskopijne ślady. Chyba z góry założę, że im bardziej zniszczona. tym ładniejsza ;).
Tak jak wszyscy, spędziłam ostatnie dni próbując przetrwać falę gorąca. Poza tym, robiłam przetwory na zimę. I tak wyprodukowałam 10 słoików dżemu z czarnej porzeczki, 15 słoików konfitury wiśniowej i 18 musu z papierówek. W realu, nie w miniaturze. Jak już kiedyś pisałam, mam ogródek, w którym moi rodzice, a wcześniej dziadkowie, posadzili mnóstwo drzew i krzewów owocowych. I teraz całe to dobro jest moje ;). Całe szczęście, że rodzinka lubi takie słoikowe słodkości. Ale... muszę przyznać, że trochę się napracowałam.
Dla złapania oddechu wybraliśmy się wczoraj na przyjecie z okazji piątych urodzin kolegi naszej starszej córki. Imprezę prowadzili wynajęci specjaliści i muszę przyznać, że okazali się świetni. Zawsze milo jest widzieć prawdziwych profesjonalistów w akcji, a ta ekipa była w swoim żywiole. Gdyby ktoś szukał, to podaję link to ich strony.
Wracając do miniatur, mam zamówienie na sześć mrożonych kaw i szukając w zapasach odpowiednich szklanek pstryknęłam kilka zdjęć. Nic specjalnego... taka zabawa w domku dla lalek :))) Pamiętam też, że obiecałam pokazać Wam, jak zrobiłam te torciki bezowe. Zrobię to wkrótce, bo planuję jeszcze parę przygotować. Cieszą się sporym zainteresowaniem :).
Here's the glass story:
A oto opowiastka o miniaturowych szklankach:
P.S. While I'm writing this post, my 3-year-old is playing with our scrabble blocks. No... she's not building words ;). She's putting them into a pot full of water and playing ice cubes :)))
P.S. Ja tu sobie piszę post, a moja 3-latka bawi się naszymi scrablami. Nie... nie układa słówek ;) Wrzuciła wszystkie do garnka z wodą i udaję, że to kostki lodu :)))