niedziela, 23 marca 2014

Whites :)

Hi :) As usual, I'm trying to find words to thank you for your kindness in a clever way and all I can come up with is THANK YOU. Reading your comments is so much fun :).
You've been asking me how I make the roses. I'm not able to prepare a proper tutorial at the moment - too busy actually making the roses :). But I tried to take some photos while I was working and would like to share them with you today. I hope you'll find them useful. Any questions, go ahead and I'll answer them in my next post.
So these are the flowers I made last week. Also whites, as I was planning. They are a little smaller than the pink ones  just for fun. I like when things turn out slightly different every time. There's nothing worse than "producing" a hundred of identical pieces - I wouldn't bear it.

Witam :). Jak zwykle próbuję znaleźć jakiś miły sposób podziękowania Wam za komplementy i jak zwykle po prosu napiszę : DZIĘKUJĘ.
Pytacie o to, jak robię róże. Niestety nie jestem w stanie przygotować obecnie prawdziwego, solidnego tutorialu. Cały wolny czas zajmuje mi właśnie robienie róż. Ale udało mi się pstryknąć kilka zdjęć w trakcie pracy. Mam nadzieję, że się Wam przydadzą. Gdybyście mieli jakieś pytania, postaram się odpowiedzieć w następnym poście :).
Oto moje ostatnie kwiatki - również białe :) Są trochę mniejsze, niż różowe - tak dla zabawy. Lubię, kiedy za każdym razem wychodzi coś choć odrobinę innego. Najgorsze byłoby taśmowe produkowanie setki identycznych kwiatów. Nie zniosłabym tego.












 And here's how I made them:
A tu relacja z procesu modelowania:




The round bases are for full bloom flowers and the pointed ones for buds.
Okrągłe bazy są do róż w pełni rozwiniętych, a wydłużone do pączków.

 The glass cloche and the bowl are for protection against dust.
Klosz i miseczka to oslona przed kurzem.



 I fix the petals to the base with a tiny bit of Liquid Fimo.
Płatki dolepiam do bazy odrobiną Liquid Fimo.



The size of a single portion of clay for one petal in relation to a toothpick.
Rozmiar porcji modeliny potrzebnej do zrobienia jednego płatka w porównaniu do wykałaczki.





And some more news. There's an exhibition of a private collection of dollhouses openning in Swidnica this Tuesday. And Swidnica is my town :) It will be here till May. So why not come here to see the exhibition and perhaps have a nice cup of coffee together :) And here you can read about the collection: http://domekpodkloszem.blogspot.com/2013_11_01_archive.html

I jeszcze jedna nowina. Jak pewnie część z Was wie, we wtorek nastąpi otwarcie wystawy domków pani Anety Popiel-Machnickiej w Świdnicy. A Świdnica to moje miasto :)  Więc zapraszam wszystkich miłośników miniatur z okolic. Dajcie znać, jeśli się zdecydujecie przyjechać - może uda się wypić jakąś kawkę razem i pogadać o domkach i takich tam :) A o kolekcji już pisałam tu: http://domekpodkloszem.blogspot.com/2013_11_01_archive.html

Finally I'd like to share my next tutorial with you. It's been published on this site: http://www.belleepoque.pl/index.php?id_menu=26&id_poz=305  If you're thinking of baking a simple home-made cherry cake for your dolls, have a look :)

Na koniec chciałabym podzielić się z Wami kolejnym tutorialem. Znajdziecie go na stronie http://www.belleepoque.pl/index.php?id_menu=26&id_poz=305 . Jeśli planujecie pieczenie prostego domowego placka drożdżowego dla swoich lalek, zerknijcie :)

piątek, 14 marca 2014

More flowers

Hi :) Today again shortly about roses. I've been making flowers for a few weeks now. Here are some more photos of my recent "production". All in pink:

Witam :). Dzisiaj krótko znowu o różach. Robię je już od kilku tygodni. Na razie ciągle różowe. Oto efekty:










I also promised to show you a different way of fixing stems while working on the flowers. I used to stick them in a slice of bread. It was good because bread could go to the oven together with all those flowers. But while making English roses I didn't like the fact that gravitation changed the shape I gave my petals. The flowers as if opened more than I wanted. This might be a good thing sometimes but not every time :) Hanging them heads down seemed the only possible way to go. I know that sugar craft artists hang their flowers on special perches quite often. I took a very small bread tin, hooked the ends of my stems and it does work nicely. I only need to be careful transporting it all to the oven. The flowers tend to swing and if they touch each other they might deform a little. This isn't the end of the world though. I believe that chance works best to get really natural effects in miniatures. When my kids saw the whole dangling arrangement for the first time they asked if I was baking bats :(. And this is what I call it now: bats in the oven.

Obiecałam również pokazać inny sposób mocowania kwiatów na cza modelowania. Dotychczas używałam kromki chleba w roli pianki florystycznej. Było to o tyle wygodne, że całość spokojnie wstawiałam do piekarnika. Ale przy pracy nad różami angielskimi okazało się, że w pozycji stojącej grawitacja odkształca nieco płatki. Kwiaty jakby otwierały się zbyt mocno. W niektórych przypadkach dawało to świetny efekt, ale nie zawsze. Potrzebowałam sposobu, który dałby mi większą kontrolę nad ostateczną formą. Podwieszanie kwiatów głową w dół było jedynym wyjściem. Wiem, że artyści cukiernicy tak właśnie to robią. Tak więc skorzystałam z małej foremki do mini chlebków i zagięłam końce łodyżek. Całość działa dobrze.  Trzeba być jedynie bardzo ostrożnym transportując podwieszone róże do piekarnika, bo mocno się kołyszą i uderzając o siebie na wzajem, deformują się nieco. Nie jest to jednak uciążliwe. wierzę, że przypadek daje często najbardziej realistyczny efekt w miniaturze. Kiedy moje dziewczyny zobaczyły te  wiszące i dyndające druciki z główkami, zapytały, czy piekę nietoperze :(. I tak też to nazywam: nietoperze w piecu.

In the photo one of many stages of making the roses :)
Na zdjęciu jeden z wielu etapów powstawania róż :)



And finally some news for my Polish readers. Some of you didn't like the fact that our Polish miniature discussion group was based on Facebook. You wanted forum... and here it is: http://www.miniaturowe.fora.pl/index.php. Feel invited to participate :).

No i wreszcie wiadomość dla polskich czytelników. Kiedy pisałam o grupie dyskusyjnej działającej na FB, pytaliście, dlaczego tam. Parę osób proponowało forum. Dzięki zaangażowaniu Ewy z naszej grupy jest więc i forum: http://www.miniaturowe.fora.pl/index.php . Zapraszamy serdecznie :)


P.S. Not the most elegant thing to do but I'm so excited that I need to tell you. I've been published  in the latest issue of Dollhouse Miniatures. The article turned out really nicely. I did a few tutorials for magazines before but this time I'm so glad. I love how the editors arranged all the photos and text.

P.S. Nieładnie jest się chwalić, ale tak się cieszę, że muszę się tym z Wami podzielić. W ostatnim numerze Dollhouse Miniatures ukazał się mój artykuł. Przygotowywałam już kilka tutoriali dla czasopism, ale z tego jestem bardzo zadowolona. Graficy pięknie zestawili zdjęcia z tekstem i całość wyszła naprawdę fajnie.


niedziela, 2 marca 2014

English roses.

Hello. Thank you for everything you wrote about the colourful pots. You ask what paints I used. Well, nothing really professional :). Just high quality primer in white - two layers on the inside and outside. Then various colours of acrylics. I don't remember how many layers but more than two. I used a nice eyeshadow brush for that so the paint didn't leave any streaks. Finally I sprayed everything with a few coats of glossy varnish. And that was a mistake, I'm afraid. I wasn't able to protect the pots from dust. Of course I tried but... those little nasty specks got to them anyway :(. Next time I'm going to try to apply some varnish with a brush. I have an impression that those little strands were caught by the tiny drops of spray on their way and transported to my pots. But perhaps my cover wasn't good enough. Anyway, I'm going to put some food into the pots so the dust will not be as visible.
Witam i serdecznie dziękuję za miłe słowa odnośnie kolorowych garnków :). Pytacie, czym je malowałam. Niestety nie użyłam żadnych profesjonalnych emalii :(. Zaczęłam od dobrej jakości podkładu - dwie warstwy na zewnątrz i w środku. Potem kilka warstw wybranego koloru farby akrylowej. Nanosiłam tę farbę pędzelkiem do cieni do powiek Inglota. Super, bo nie pozostawia żadnych smug. Potem już tylko kilka warstw lakieru błyszczącego w sprayu. I tu popełniłam chyba błąd. Lakier okazał się wyjątkowo lepki i przyciągał kurz jak magnes. Oczywiście próbowałam garnki chronić. Nakrywałam je specjalnym kapturkiem z papieru, ale... wszystko na nic. Przebrzydłe włókienka osiadły na dnie każdego garnka :(. Może drobinki lakieru wychwytywały te włókienka już w locie i transportowały je na moje garnki? Następnym razem nanoszę lakier pędzlem! Tak, czy inaczej zamierzam do garnków włożyć jakieś jedzenie, więc jest szansa na ukrycie kurzu.

Today I'd like to tell you about my adventure with English roses. I made classical greenhouse roses a few times before but I never had a chance to try my hand on the garden kind. I mean those country style, full cabbage roses that you can see in shabby chic interior magazines. And I had an order waiting for realization for a long time. So I got to work last weekend. This is what I managed to create:
Dzisiaj poopowiadam Wam o swojej przygodzie z różami angielskimi. Takie klasyczne szklarniowe robiłam już kilka razy, ale jakoś nigdy nie zmierzyłam się z ogrodowymi. Mam na myśli te pełne duże róże, które pojawiają się na zdjęciach wnętrz w stylu shabby chic. A że zamówienie na takie właśnie kwiaty czekało na realizację od dłuższego czasu, wzięłam się do dzieła. Oto co udało mi się ulepić:


I started with a little warm up and made some pink classical roses. You know, the petals curled outwards, and twisting round the centre of the flower. This is what they came out like.
Zaczęłam od rozgrzewki, czyli bukietu klasycznych róż szklarniowych: płatki zwinięte w okół środka i elegancko wywinięte na zewnątrz. Wyszły tak:



Then I completely changed the rules and switched to roses that have petals cupped. No curling outside. The external petals tend to wrap the flower center in a fancy way. Uff! That was a lot of work done in stages. Each petal shapped individually with a ball stylus tool and my finger tips. Each petal attached to the stem, one by one with Fimo Liquid. Pre-baking was essential. I didn't count exactly but every full rose I made has from 15 up to 35 petals. Plus those green thingies under the head of every flower - 5 for each. 
Believe me, it's addicting. I believe it's like cross-stitching or knitting. You move on very slowly but the final effect is worth it. I do hope you'll like them :). 
Następnie całkowita zmiana sposobu pracy. Róże angielskie mają płatki "miseczkowate", bez wywinięć. Tych płatków jest bardzo dużo, dlatego kwiaty robią wrażenie ciężkich. Zewnętrzne kręgi płatków jakby obejmują te wewnętrzne. Uff! Mnóstwo pracy w etapach. Każdy płatek formowany indywidualnie opuszkami palców i narzędziem z kulką. Każdy osobno mocowany do łodyżki za pomocą Fimo Liquid i odpowiednio układany. Konieczne było wstępne krótkie pieczenie po kilku kręgach płatków. Każda pełna róża am od 15 do 35 płatków, a może i więcej. No i oczywiście jeszcze kolorowanie pastelami. I te zielone działki kielicha - każda ma ich pięć :).
Wierzcie mi, albo nie, ale to jest uzależniające. Coś jak haft krzyżykowy, albo robienie na drutach. Posuwasz się do przodu bardzo powoli, ale efekt końcowy jest tego warty. Mam nadzieję, że Wam się spodobają :).







And finally a photo of work in progress. This is still another batch of roses, slightly overblown.
* I feel I need to explain why bread as some people seem a bit miffed. Styrofoam and floral sponge cannot be used here as they'd have to undergo 110 degrees in the oven. I explain I don't throw away the bread I use. I feed some birds on it. But honestly I also don't feel comfortable using it this way. So I came up with a different solution. I cut longer stems for my flowers and make a little hook at one end. Then I hang them heads down on a rim of a cake tin. So no more bread used this way :).
I na koniec zdjęcie pracy w toku. Jeszcze inna partia różowych róż, lekko przekwitłych.
* Krótkie wyjaśnienie, dlaczego chleb :). Styropian i gąbka odpadają, bo musiałyby wytrzymać temperaturę 110 stopni w piekarniku. Ale muszę przyznać, że też mnie gryzie sumienie. Dzięki, Maggie :). Chleba nie wyrzucam. Po upieczeniu karmimy nim ptaki :). Przy ostatniej partii róż obmyśliłam inny sposób. Tnę dłuższe łodyżki i zaginam je na końcach, a potem zawieszam na małej foremce do ciasta.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...